Nie jesteś zalogowany na forum.
*Nitoklon uśmiechnął się. W międzyczasie siedząca za Lori gepardzica wypiła "swojego" drinka... i osunęła się nieprzytomna na ladę cicho chrapiąc*
Offline
Wiecie co... czuję że musimy tam jednak niepostrzeżenie na wszelki wypadek wejść!
Rawr!
Offline
Chyba masz rację młody...
Offline
//Co ten Nitoklon zamierza? //
*zauważyła, że przyjaciele kierują się ku knajpie. Odrzuciła zatem gazetę i nadal w płaszczu i kapeluszu pomknęła w te strony*
Offline
//Myślę, że lepiej nie pytań, Kor ;d //
*upiła łyk drinka, wciąż bacznie obserwując Nitopodobnego. Kątem oka dostrzegła drzemiącą na blacie gepardzicę*
Offline
*wbija do środka i siada nieco dalej przy ladzie i zamawia szybko bezalkoholowego. Zerka dyskretnie na Lor-chana*
Offline
*Wchodzi do baru z LGL'em w łapie, zamawia niskoalkoholowy (o poziomie dozwolonym przez regu) napój i udaje, że czyta pismo, mając jednak oko na Ntoklona... przez pierwsze 10 sekund, potem bierze się za czytanie *
//xd //
Offline
*kątem oka wyłapała wchodzących do lokalu przyjaciół. Poczuła się nieco pewniej, odchrząknęła cicho i znów zabrała głos*
-Więc... czym zajmujesz się na co dzień, pracujesz może gdzieś...? *spytała niby od niechcenia, udając jednocześnie niezwykle zainteresowaną jego osobą*
Offline
*wpada do knajpy* Sieeema na Lwiej Skale hieny robia koncert
Offline
*siorbała napój i zauważyła jak bardzo Ib zagłębiony jest w czytaniu. Zsunęła się z krzesła przy barze i podeszła do stolika Iba i Nita* O, dzień dobry proszę pana. (udaje, że się nie znają) Mogę zobaczyć co pan czyta? A mogę pożyczyć? Tak? Dziękuję. *odchodzi do baru, rzucając Ibowi spojrzenie: "konfiskuje to" *
Offline
*Robi minę w stylu: To Ty czytasz takie rzeczy? Jako, że nie ma co czytać pogwizduje sobie.*
Offline
*klon Iba nietrzeźwy najwyraźniej nie panował nad sobą, ustał na stoliku i krzyknął*
-Uwaga, lwiska! *jakoś trzymał równowagę* TO JEST... napad, i ten... DAWAĆ KASE!
Rawr!
Offline
Łap! *rzuca złamanego grosika * kup se coś 8)
Offline
*Znalazł w kieszeni kształt pistoletu... co prawda nie miał amunicji, ale jak straszak by się przydał... a w razie czego... jest dosyć twardy i można nim nieźle przygrzmocić...*
Offline
*właśnie wyrzucała do śmietnieka pismo, gdy po knajpie rozszedł się donośny głos pijanego Ibokolona. Zerknęła na LorHomesa, na przyjaciół i lekko przysłoniła pysk kołnierzem płaszcza*
Offline
//Ibopodobny://
TYTYTY! *wskazał pistoletem na Korę* -Taka super lwica nie pow... pwo... nie kryj się pod tym... kurtką! I dawaj, tę, KASĘ!!
Rawr!
Offline
*Podkradł się od tyłu do swojego sobowtóra i przyłożył mu swój (pozbawiony amunicji) pistolet do tyłu głowy* Jak się zwracasz do damy, śmieciu?
Offline
*serce jej jeszcze biło ze strachu gdy oprych trzymał z trudem pistolet w łapie celując wprost w nią. Odetchnęła gdy Ib znalazł się przy bandycie.. ale czy ten pistolet Iba działał? *
Offline
*ze stresu Ibopodobny nacisnął na spust pistoletu... wystrzelił prosto w Korę.*
Ibopodobny: NO TO LEŻĘ!
*ciężko powiedzieć co czuła Kora, ale pewnie właśnie to co czuje każdy, kogo przestępca weźmie na muszkę, przypadkowo do niego strzeli, a okażę się że pistolet był atrapą na wodę, przez co Kora miała teraz mokre futro na pyszczku*
Nit: Ufff...
Rawr!
Offline
*stała jak wryta, tak zszokowana, że jej pojmowanie sytuacji było daleko za tym, co się teraz działa. Dyszała z mokrym pyszczkiem, właśnie kodując, że nie umarła i że pijany wstrętny oprych pomoczył jej futro... *
Offline
*Przygrzmocił swojemu klonowi kolbą w głowę pozbawiając go przytomności.* //W pistolecie to też się nazywa kolba? Jak nie, to niech ktoś poprawi...//
No i całe szczęście... nie wiem co bym zrobił, jakby miał prawdziwą broń i wystrzelił...
Offline
*kaszlnęła i otarła wodę łapą. Normalnie by się wściekła gdyby ktoś tknął jej futro, ale teraz czuła tylko ulgę, że żyła. Spojrzała jeszcze ze wstrętem na Iboklona* Wszystko dobrze, Ib? *spytała już się w miarę uspokajając.
Offline
Ze mną tak... a z Tobą? *Widać po nim było że jest lekko zdenerwowany.*
Offline
No.. Dobrze. *uśmiecha się nie pewnie* Zmokłe futro mam na pysku, ale mogło być gorzej, nie?
Offline
Mogło... i to o wiele gorzej... *Wypił z nerwów czyjegoś drinka.*
Offline
No hej, co takiś nerwowy? *próbowała się zaśmiać, ale nie miała lepszego głosu. Lwy siedzące wokół patrzyły się z szokiem na nią, na bandytę i na łudząco podbnego Iba. Lew, którego drinka wypił drink zmarszczył brwi*
Offline
*Wyciągnął z kieszeni portfel, odliczył podwojoną cenę drinka i wręczył temu, komu go wypił* Wybacz... ale to z nerwów, kup sobie dwa...
Offline
*już ochłonęła więc spojrzała po zebranych. Niektórzy podejrzliwie na nich patrzyl, inni byli przerażeni, jeszcze inni starali się ignorować sytuację. A Nitoklon....*
Offline
*A Nitoklon w międzyczasie dalej coś nawijał do Lori... trudno w sumie ustalić co... był zupełnie pijany.*
Offline
*delikatnie wyjęła pistolet z łap podenerwowanego Iba i... przygrzmocia nim Nitoklonowi w głowę*
Offline