Nie jesteś zalogowany na forum.
*Przyszedł tu i on, postanowił że odwiedzi dawne miejsce zbiorowych drzemek sporej części stada przy których największe cuda odprawiał Ibilis w towarzystwie lwic...chciał powspominać dawne czasy. Nie chcąc przeszkadzać pozostałym zwinął się w innej części Lwiej Skały i zmrużył powieki powoli zapadając w sen.*
Offline
Dobra, Sar i Dagor, zostawiam was.. ehem... samych i idę kimać. Za tamto, Sarmi, to się nie gniewam, w sumie to trochę śmieszne.
Offline
*Do lwiej skały podbiega zdyszany lew który miał na grzbiecie ranna lwicę*
-POMOCY !!!!! *krzyczy i zaczyna ryczeć* Szybko nadciąga niebezpieczeństwo.*Po czym zdejmuje ranną lwicę i nadal próbuje ją ratować*
-Mała nie umieraj. Nie rób mi tego. *Na jego oczach pojawiły się łzy i zaczęły kapać na pyszczek lwicy*
Offline
-Ahhh...kres?...Co sie dzieje?!
*Zaczyna płakać*
-Shu zbieraj sie!...Trzeba sie ruszać!
Offline
-Nie! *wrzasnął* nie pozwolę by kolejni umierali, bo nie mogłem im pomóc. *zaczyna dalej reanimować lwice po czym zaczął jeszcze bardziej płakać*
-Nie umieraj, nie umieraj.
Offline
-TO KONIEC! *Krzyknął*
-Ona jest martwa! Musimy ratowac innych!
Offline
-To znaczy gdzie?! *Powiedział zawiedziny*
-Ty prowadź.
Offline
-Nie wiem czy mogę . *Powiedział a potem wszedł na szczyt lwiej skały i zaryczał*
-Lwy i lwice. Nadciąga niebezpieczeństwo plemię czarnych lwic nadciąga na naszą ziemię. Jedną lwicę właśnie zabito. Jeśli ktoś mnie słyszy niech przybędzie.
Offline
* Ryk lwa przebudził ją nagle* Czarne lwice ?! Ale tylko lwice czy może jakiś lew też z nimi był ?! *krzyknęła w jego strone*
Offline
-Dalej nie usłyszałem gdyż lwica która była ranna umarła *Z całej siły uderzył łapą w ziemie*
-Próbowałem ją ratować ale... nie pomogłem jej *Maleńka łza kapnęła na łapę*
Offline
-To nie twoja wina..Spokojnie.. *Powiedział spokojnym tonem*
-Życie ma początek i kres...pogódź sie z tym.
Offline
*Obudziły go jakieś krzyki. Otworzył ślepia i najpierw spokojnie studiował zachowanie lwów, po czym podszedł do nich* Co tu się dzieje?
Offline
-Laz. Stado Czarnych Lwic nadciąga w nasza stronę.*Powiedział ze zdenerwowaniem*
Offline
-Trzeba coś z tym zrobić. Kto jest za walką? *Powiedział, po czym podniósł łapę do góry*
Offline
-Ja zawsze *Dumnie podniósł głowę i zaryczał*
-Czy ktoś jest z nami?
Offline
*nagle zniknął gdzieś miedzy trawy*
//Pogubiłem się. Nie było mnie dawno w tym temacie.///
Offline
//O jedną stronę wstecz można poczytać.//
Offline
Wojna? Stado Czarnych Lwic? Walczyć? *Te wszystkie hasła mocno go zdziwiły* Od dawien dawna nie było tu żadnych wojen. Nic nie rozumiem.
Offline
-A kto coś rozumie. Lwica przybiegła i powiedziała nam to....My nic o tym nie wiemy..
Offline
-Więc co mamy zrobić. Stać... bezczynnie?
Offline
-Mamy tylko dwa wyjścia. Pierwsze, walczyć. Drugie, negocjować pokojowo.
*Powiedział, rozglądając się nerwowo*
Offline
-To może drugie wyjście jako plan A, a planem B będzie walka.
Offline
Zaraz, zaraz. Powiedziała wam to lwica? Ja nigdy nie słyszałem żeby w okolicy żyło takie stado. Skąd wiemy że ono w ogóle istnieje? Wystawmy po prostu straże na Lwiej Skale, w ostateczności niech ktoś z was patroluje rubieże, dopiero kiedy będziemy mieli dowody będziemy mogli planować cokolwiek
Offline
-Dobrze więc ja zgłaszam się na patrol okolicy.
Offline
Nie widzę przeciwwskazań jeśli naprawdę chcesz. Tylko nie daj się ponieść, i nie zabij przypadkowo jakiejś czarnej lwicy z naszego stada. Pamiętaj że jesteś na zwiadzie, nie na wojnie. *Ziewnął i oparł głowę na łapach.*
Offline
-Dobrze nie zawiodę...... więc idę *po czym pobiegł jak najszybciej na zwiady*
Offline
Ja też chcę w czymś pomóc * powiedziała* w patrolu okolicy na przykład
Offline
*zatrzymał się i powiedział do lwicy*
-Jak chcesz to możesz iść ze mną. We dwójkę raźniej.
Offline
Ok, to chodźmy * powiedziała biegnąc w jego stronę*
Offline
-Po lewej stronie nic a u ciebie coś widać. *Wystawia łeb z wysokiej trawy*
-Idę jeszcze za wzgórze.
Offline