Nie jesteś zalogowany na forum.
*zaczął śledzić trop człowieka*
-Teraz cię mam.
Offline
*Pobiegła w gęstwinie,ciągle nasłuchując*
Offline
*rzucił się na myśliwego i rozbiegł się strzał*
*lew chwycił za broń i wyrzucił ją daleko*
-Nikt nie będzie na mnie polował *powiedział w myślach*
*Na znak o tym zadrapał lewe udu człowieka i odszedł w gęstwinie trawy*
Offline
*Zobaczyła jak Shu atakuje człowieka po chwili zorientowała się, że to myśliwy w oddali zauważyła cały wóz pełen ludzi z bronią więc pobiegła do wszystkich na Lwią Skałe*
Offline
*gdy zobaczył jak człowiek uciekał, on kulejąc dotarł do jeziora i położył się pod drzewem*
-Muszę odpocząć.
Offline
Gdy sparaliżowana Rarity zasłoniła łapami głowę,zobaczyła duży but. To człowiek stał tuż przed nią,ale był za wysoko,aby ją zobaczyć. AA!!!! Pomocy!!
Offline
*lew przebudził się*
-Ktoś woła o pomoc. *pobiegł do miejsca skąd dochodził krzyk*
*rzucił się na człowieka i zaczął się z nim szarpać*
-Uciekaj stąd. UCIEKAJ.*krzyknął do lwicy*
Offline
*Zauważyła, że ktoś idzie na pomoc człowiekowi z którym szarpie się Shu więc wyskakuje przed nich jak strzała i zaczyna ryczeć by ich odstraszyć*
ROOAAARR *Na jej szczęście ci ludzie nie mieli broni więc chwyciła strzelbe człowieka leżącego na ziemi i krzyknęła do Rariti*
Choć uciekamy na razie nie mają broni!
Offline
*z paniki wskoczyła w krzaki i ukrywa się*
Offline
*pełen w panice człowiek wyją za pleców nóż i zranił lwa w lewą stronę pyska*
*lew przez chwilę się cofną z powodu bólu ale z powrotem rzucił się na człowieka*
*człowiek spojrzał lwu prosto w oczy i zaczął uciekać*
*lew ranny padł pod drzewem*
-Ktoś może mi pomóc*
Offline
Rarity podeszła do lwa. Sama upadła z piekącego bólu.
Offline
*spojrzał na nią zakrwawionymi oczami*
-Czy... czy nic ci nie jest.*patrzy w niebo*
-Oby... oby ktoś nam pomógł.
Offline
*podbiegła do przyjaciela*
-O mój Boże..co oni ci zrobili...
*zrywa zioła,które akurat rosły w pobliżu . Rozdrabnia je i zalewa wodą tak jak uczyła ją tego babcia.Po chwili utworzyła się z nich gęsta maść *
- To chyba pomoże...
*rozsmarowywuje ją po ranie Shupavu *
-Lepiej odpocznij...
Offline
*westchnął*
-Dzięki ci że jesteś. Dziękuje również za pomoc, ale lepiej pomóż jej. *wskazał na lwicę która leżała obok niego*
-Jest w gorszym stanie.
Offline
-Em ..ja.. a-ale właśnie wykorzystałam wszystkie zioła...chyba nie jestem w stanie jej pomóc . *mówi zakłopotana* Nią lepiej niech ktoś inny się zajmie.
Offline
Nimara..To nie było miłe. *Po prawym policzku lwicy leci sznur łez ,jak białych perełek.*
Odchodzi w bok,kulejąc...
-Dzięki Nimara. Za taką obojętność. Masz przyjaciela,więc się nim opiekuj. A ja zajmę się sobą. *Odchodzi kulejąc*
Offline
*leżał na plecach wpatrywał się w Nimarę i wyszeptał*
-Anioł....mój....anioł...*zamknął oczy*
Offline
-No sorry,ale Shu jest dla mnie bliski..ciebie nawet nie znam ,a z tymi ziołami mówiłam prawdę. Poza tym najpierw odchodzisz...ale gdy zaraz coś ci się stanie to po chwili wracasz..i tak ciągle.Choć wcześniej dużo osób chciało,żebyś została...więc o co chodzi?
*odwróciła łeb i powiedziała coś cicho pod nosem . *
-Wszystko ok?
*podeszła znów do lwa i udawając ,że nic się nie stało.*
Offline
Idzie dalej,a łzy płyną jej po prawym policzku jak sznur białych pereł.
Offline
*zakasłał*
-Tak...jakoś się trzymam.
-Ale...ale szkoda mi jej.*z powrotem zamknął oczy*
Offline
-No trudno. Sama chciała. Mnie takie coś nie rusza .
*myje łapy *
Offline
Schowała się w zaroślach. Po chwili zobaczyła,że jej łapa jest cała w krwi.
Im więcej drapieżników się mną zajmie,tym szybciej ze sobą skończę.
Offline
*Popatrzyła na odchodzącą Rarity ze smutkiem, ale Nimara miała racje, weszła do wody bo gdy skoczyła na ludzi kolec wbił się jej w łapę zamoczyła ją by umorzyć ból. Wrzuciła broń do wody i ostrożnie wyjęła sobie kolec z łapy, wyszła z wody wzięła trzy duże liście jeden zawinęła sobie wokół rannej łapy a do dwóch następnych nabrała wody i zaniosła Shu i Nimarze *
-Proszę ty powinieneś pić bo jeszcze trochę krwawisz i ty też pij bo jest dziś tak gorą co, że wyglądasz jakbyś miała zemdleć. *Poradziła i położyła się pod drzewem*
Offline
-Dzięki ci *wziął łyk*
-Dziękuje...dziękuje wam.
Offline
*Zasnęła płacząc i ciągle czując piekący ból.*
Offline
-Aw,dziękuje bardzo *uśmiechnęła się*. Jesteś bardzo miła . *wzięła mały łyk wody i spojrzała na łapę Destini * tobie też się coś stało?
Ostatnio edytowany przez Nimara (2012-01-26 15:32)
Offline
*Po chwili wstała i zaczęła uważnie nasłuchiwać.*
Offline
*Wychodzi z za skały i mówi*
-Już po wszystkim? Lekko się martwiłem...przepraszam że mnie tu nie było..Powinienem wam pomagać.
Offline
-Nic nie szkodzi. Lepiej że cię tu nie było
Offline
-Widzę że ponieśliście wielkie straty...agghhh...Gdyby nie ta moja rana został bym i walczył..
Offline