Nie jesteś zalogowany na forum.
- Dziękuję *uśmeicha się niepewnie, gotowa na skrzyżowanie łapek, niah niah *
Offline
*gdy lew sprawdzał czy towar jakiś jeszcze do zaplecza wtargnął lew w czarnej kominiarce z nożem w łapie..i zaczęła się szamotanina. lecz zamaskowany lew uciekł bez żadnego łupu ale i właściciel ucierpiał...bandyta wbił w lewą tylną łapę lwa nóż*
Offline
Oby nam się. *przysuwa się do Cam i krzyżuje z nią łapę*
Offline
*z trudem wychodzi z zaplecza i pada przy blacie.. nie mógł się za bardzo ruszać gdyż nóż był wbity bardzo głęboko..*
-Maru....pomóż mi *zawołał Maru głosem przepełnionym bólem*
Offline
*odczepiła łapę od łapy samca, zakrywając usta*
- Maru, co ten głupek znów zrobił? *krzyknęła przerażona*
// specjalnie nam przerwał //
Offline
*wzdycha i patrzy na Cam* Zaraz wracam. *idzie do Shu* Co się sta... *zauważa nóż i szybko podbiega* Szefie tylko spokojnie niech szef się nie rusza. Zaraz zadzwonię po karetkę.
Offline
-Maru...jakoś nie widzi mi się abym chciał stąd gdzieś pójść.......*wyciąga nóż i tamuje ranę ręcznikiem który akurat nad nim wisiał*
Offline
* bez słowa opuszcza klub, zdruzgotana ilością przelanej krwi. Po drodze uśmiecha się czarująco do jednego z policjantów . jednak tematu nie opuszcza, staje przed klubem, ot - coby się przewietrzyć*
Offline
Szefie trzeba zdezynfekować... *bierze butelkę z alkoholem i nasącza nią ręcznik* Będzie trochę piekło.
Offline
-Nie pieść się z tym tak... *wziął butelkę od Maru i wylał połowę na ranę a lew trochę się zgiął z bólu *
-Teraz możemy czekać na karetkę.....
Offline
*wychodzi przed lokal i dzwoni po karetkę*
Offline
*spogląda kątem oka na barmana*
- Co z nim?
Offline
*pokazuje łapą żeby poczekała chwilę, kończy rozmowę i patrzy na Cam* Kawał twardziela. Łapa trochę poboli, a poza tym nic poważnego.
Offline
- Czy on się zawsze w jakieś tarapaty musi wpakować? *jęknęła*
Offline
Już taki z niego typ. Ale zawsze wychodzi obronną łapą.
Offline
- Faceci. Z moim fartem i jego przeżyciami, dawno gryzłabym glebę od spodu *mówi, po czym zagłusza ją kogut. Karetka. W końcu*
- Niech uważa na siebie *powiedziała głośno,coby zagłuszyć syreny*
Offline
*prowadzi lekarzy do Shu*
Offline
*lew usłyszał syreny karetki *
-No nareszcie *dalej tamuje ranę*
Offline
*odetchnęła głęboko, przysiadając na ławeczce. Po chwili wstała i ulotniła się*
//zt//
Offline
*lekarze przynoszą nosze i tamują ranę Shu gazami ponownie dezynfekując ją spirytusem, kładą Shu na noszach, wychodzą z klubu i biorą go do karetki*
Offline
-Maru masz.....*daje Maru klucze od lokalu* -Obserwuj co i jak się będzie działo....ja za dzień powinienem wrócić *karetka odjeżdża z rannym lwem*
Offline
*bierze klucze* Taaa... a miało być tak pięknie. *wraca do klubu siada za barkiem robi sobie drinka i szybko wypija po czym przygląda się na dwie lampki z winem*
Offline
*Wbija do klubu*
- Co to za dziwna zadyma.... Widziałem jak karetka odjeżdżała na sygnale...
Offline
Shupek miał spotkanie trzeciego stopnia z nożownikiem.
Offline
- A mówiłem mu żeby znów w coś się nie wpakował... No cóż takie życie.
Offline
No nic... Miał pecha i tyle. Ale wyjdzie z tego.
Offline
*lew zamknięty w karetce jedynie na co patrzył to na psychiczno-biały sufit karetki..*
Offline
- To dobrze... Widzę że pusto dziś...
*Wyciągnął telefon i zaczął pisać sms'a*
Offline
*bez słowa idzie za bar zabiera lampki z winem i zaczyna wycierać blat*
Offline
*gdy nagle karetka staje po chwili otwierają się drzwi karetki i lew został zaniesiony na oddział chirurgi aby zszyć jego ranę*
Offline