Nie jesteś zalogowany na forum.
*Wychyla kudłaty łepek z krzaków i paczy kaprawym okiem*
-Kto przywoływał kanapkowego monstera!!??
Offline
- Ale takie potwory nie są sałatkożerne. Jestem uratowana! *podskoczyła z radości, po czym straciła równowagę i upadła z łoskotem na ziemię* - Entuzjazm ... bywa zgubny
Ostatnio edytowany przez Madame (1970-01-01 01:00)
Offline
*Ze śmiechem pomaga wstać Caro*
-Nie no, sałata mi zwiewa z kanapki!
Offline
- Hari.. to Ty jesteś kanapkowym potfforem? * zdziwiona mina*
Offline
-Yess.. I'm you kanapożerny monster !! A teraz potwór idzie zapolować na większą kanapkę do dżungli, żegnaj sałato!
Offline
- Nie ona, ino jaaaaa! *wyszczerzyła się szeroko, znienacka się pojawiając*
Offline
- O nie nie nie nie nie ! Ja nie chcę tak ginąć! *chowa sie za Nalem i Nitem*
Offline
*zaśmiała się szatańsko*
- Oni Ci nie pomogą! *zaczęła iść w kierunku trójki lwów*
Offline
*skuliła się ze strachu* - Nal, Nit, zróbcie coś!
Offline
*Spojrzała na nią zdezorientowana, poczym przestraszona usiadła na ziemi, zalewając się łzami*
- Taaato, ona po mnie krzyczy! *rzuciła zapłakana do Iba*
Offline
* grymas na jej pyszczku przybrał dość zdziwioną formę. Długo glapiła się na Hale aż w końcu podeszła doń i oznajmiła* - No dobra, gryź.. tylko nie płacz ...
Ostatnio edytowany przez Madame (1970-01-01 01:00)
Offline
*Spojrzała na nią zaszklonymi oczami, po chwili zanosząc się jeszcze większym lamentem*
- Taaaato, i jeszcze mi każe siebie gryźć!
Offline
- Ej, nie płakaj! Sałaty się boisz? *spojrzała nań zadziornie*
Offline
Madame... pozwól Hale robić co chce... uwierz, to lepsze rozwiązanie. *Powiedział spod Sambirani*
//Jeny... żeście napisali jak mnie nie było... trochę słabo ogarniam //
Offline
Ib wie co mówi. *Dalej leżała między lwami.* Potrzebny tlen.. od zaraz! *Jakimś cudem wyśliznęła się z kanapki i przesadnie dysząc upadła obok* Yeah.
Offline
Mogę prosić masło, by zeszło z talerza? *Mówi do góry* //XD//
Offline
*obserwował to wszystko z góry, leżąc sobie bodajże na Samiś* Ou... przyszedł głodny kanapkożerca.
Offline
*Odwróciła się i poszła szlochać do kąta*
- Żadna część kanapki nie traktuje mnie poważnie :c
Offline
*schodzi z "kanapki" i biegnie za Hale* Hej... zaczekaj! Pójdę z Tobą... też mi się już nie chce bawić.
Offline
- Ależ ja Cię traktuję poważnie! Gryź!
Offline
- Nie chce. Jesteś niesmaczna. Bawmy się w co innego.
Offline
Założę się, że Nali Cię wyręczy w gryzieniu sałaty xD
//Jeny co za tekst //
Offline
- To niech ją zje. Będzie spokój. *dalszy foch*
Offline
*Przewróciła oczami lekko się uśmiechając.* Hejluuś.. *Wstała, podczłapała do lwicy i objęła ją łapą* A co chciałabyś porobić?
Offline
- Hejluuu.. foch z przytupem i melodyjką! * odwraca się ze skwaszoną miną*
Offline
- Sałata się obraziła. *mruknęła smutno, wtulając się w łape Sam.* - Któż to wiee.
Offline
No to nam się kanapka rozłożyła. Sałata się obraziła, dolna kanapka pociesza kanapkożercę, a talerz się z nas śmieje.
Offline
- Naaaaaaaal! Ona mię obraża! *wytyka palcem Hejluuuu*
Offline
A co ja jestem przedszkolanka? Dajcie sobie łapę na zgodę i będzie po sprawie.
Offline
Właśnie.. *Obróciła Hejlowatą i lekko popchała w stronę Caro* No dalej, nie mamy całego dnia.
Offline