Nie jesteś zalogowany na forum.
*Lekko się uśmiechnął.* No cóż... opis dość adekwatny. *Odparł krótko. Usiadł wyszczerzony. Zaczął bardzo uważnie śledzić "kitkę" z ogona czarnej lwicy... było w niej coś hipnotyzującego... po prostu nie mógł od niej oderwać wzroku.*
//Kitka władzy xD//
Offline
*Wyraźnie niezadowolona lwica zmarszczyła nos, czując, że jej wypowiedź została potraktowana prawdziwie po macoszemu, wręcz, by nie powiedzieć, że Ib ją nieco zlekceważył. Mówiło jej o tym zachowanie lwa, który po swojej jakże długiej, rozbudowanej i najwidoczniej wysysającej energię życiową odpowiedzi, zajął się innymi, zapewne w opinii samca, ważniejszymi sprawami, czyli skoncentrował się na upierdliwym podążaniu wzrokiem za kitką jej osobistego ogona. Shadow, nie namyślając się długo, zeskoczyła ze skały, po czym dość szorstko zwróciła się do Ibilisa, nie racząc go jednak ni jednym, choćby przelotnym spojrzeniem*.
-Nieistotne.
*Samica podeszła leniwie na krawędź zimnej skały, po czym z ciekawością zerknęła w dół. Co prawda, nie miała lęku wysokości, aczkolwiek od dłuższego patrzenia w pokaźną przepaść zakręciło się jej w głowie. Nie chcąc stracić równowagi, ostrożnie wycofała się i utkwiła wzrok w dal.*
Offline
*Zaś lew nie tyle zlekceważył czarną lwicę, co najzwyczajniej w świecie został zahipnotyzowany przez jej kitkę ogonową. W momencie jak Shadow go minęła przestał przez chwilę widzieć hipnotyzującą część lwicy i ocknął się z transu.* Co ja miałem... a tak! *Zaiste komicznie musiało wyglądać jego zachowanie.* Lecz właściwie to trochę mało aktualne... to było dawniej... potem większość towarzystwa z którym spędzałem czas jakoś stopniowo się rozeszła każdy w swoją stronę.... Od dawna to się po okolicy błąkałem jedynie patrząc czy ktoś z naszych czasów nie wrócił... Ty wróciłaś. *Dodał podchodząc powoli do lwicy stojącej nad przepaścią.*
Offline
- Ano, wróciłam. Zobaczę, na jak długo.
*Mruknęła ni to do siebie, ni do towarzysza, wpatrując się w dalszym ciągu tępym wzrokiem przed siebie.*
- Mam nadzieję, że samotność Ci zbytnio nie doskwierała?
*Zapytała niby od niechcenia.*
Offline
Jakoś dałem sobie radę... *Odparł również spoglądając w dal.*... ale razem będzie jednak trochę raźniej....
Mam nadzieję, że zostaniesz na długo, jak najdłużej. *Dorzucił uśmiechając się nieznacznie.*
Offline
- Cieszę się, że nie uschłeś z tęsknoty za towarzystwem.
*Lwica odwzajemniła uśmiech, zerkając z ukosa na Iba. Znów nabrała ochoty do żartów i przyjacielskich uszczypliwości.*
- Wierzę, że tak będzie, jednocześnie nie obiecując, że tak się stanie. Nic mnie tutaj mocniej nie trzyma.
*Powiedziała opanowanym głosem, nie wdając się jednak w szczegóły.*
Offline
*Złapał jedną łapą jej ogon.* Teraz Cię trzyma i to mocno . *Odparł rozbawiony lew szczerząc zęby .*
Offline
- Ej, bardzo lubię ten ogon! Jest ze mną od urodzenia, więc bądź łaskaw mi go nie urywać.
*Zaśmiała się dźwięcznie, próbując łapą odepchnąć samca.*
- Bo pójdziesz w zaspę!
Offline
Ale nie zamierzam go urywać... no chyba, że byś się zaczepiła o coś co stąd się oddala... ale to też bym urwał razem z Tobą . *Odparł rozbawiony nie puszczając jej ogona.* W zamian możesz sobie za to wziąć mój. *Dodał i skierował swój ogon w jej stronę.*
//XD//
Offline
- Jakiś Ty hojny i łaskawy.
*Wytknęła mu język. Ciekawe, co ona miałaby niby z tym ogonem robić? Wachlować się? W tych warunkach to nie miało najmniejszego sensu. Lwica uśmiechnęła się figlarnie, spoglądając to na Iba, to na jego ogon.*
- Nie boisz się, że Ci go odgryzę?
*Zapytała, mrużąc ślepia.*
Offline
Cóż... jest to ryzyko z którym się pogodziłem. Choć oczywiście wolałbym jednak byś mi go nie odgryzała . *Uśmiechnął się i także zmrużył oczy.*
Offline
- I tak nie miałabym z nim co zrobić.
*Stwierdziła po namyśle lwica, po czym uraczyła towarzysza dość wesołym uśmiechem. Chętnie przespacerowałaby się kawałek, bowiem zaczęły już ją lekko świerzbić łapy od dłuższego stania w jednej pozycji. No, a poza tym, Shadow nie lubiła tkwić w bezruchu. Zazwyczaj.*
- Dobrze, a teraz bądź łaskaw puścić moją własność.
*Shad zrobiła krótką pauzę, a następnie szybko dodała.*
- Chyba że mam Cię ciągnąć za sobą?
Offline
Nie musisz mnie ciągnąć, sam za Tobą pójdę . *Rzekł rozbawiony lew.* No chyba, że wolisz bym stał w miejscu xD.
Offline
- Rób, co chcesz, bylebyś zostawił mój ogon w świętym spokoju.
*Zdecydowanym ruchem wyszarpnęła swoją własność z jego pyska. Przyjrzała się uważnie swojej odzyskanej części ciała, po czym następnie skierowała swój pełen dezaprobaty wzrok na lwa.*
- No patrz, teraz jest wilgotny. Składam zażalenie.
Offline
//Miałem go w łapie, ale to szczegół xD//
A to zaraz go wytrę. *Rzekł i zaczął szurać jej ogonem o swoją grzywę.* I jak, już suchy?
Offline
//Uch, wybacz. Starość - wzrok i pamięć już nie te same. //
- Możee.
*Mruknęła przeciągle, po czym, nie mówiąc już nic więcej, ruszyła naprzód krokiem pełnym dostojeństwa i majestatu. Raz po raz oglądała się ukradkiem za lwem, który został z tyłu. Idąc, napawała oczy pięknymi, godnymi podziwu widokami, które wciąż wzbudzały w niej spore emocje. Była niezwykle usatysfakcjonowana, że pogoda choć raz okazała się być nad wyraz łaskawa i słońce nie próbuje wysuszyć jej całej na wiór. Chyba to miejsca stanie się jej ulubionym.*
Offline
To fajnie .
*Odparł krótko, po czym w milczeniu ruszył śladami lwicy. Raz po raz zauważał rzucane ukradkiem spojrzenia. Idąc napawał się cudnymi, godnymi króla dżungli widokami, które wzbudzały w złocistym samcu spore emocje. Również był usatysfakcjonowany pogodą oraz tym, że lwica okazała się być nad wyraz łaskawa i nie zrzuciła go ze skały. Chyba ten dzień będzie jednym z jego ulubionych.*
//xd//
Offline
*A i ona nie odzywała się zbyt wiele, choć raczej warto byłoby powiedzieć, że nie odzywała się wcale. Szła niespiesznie, oddychając rytmicznie, wypuszczając przy tym przez nozdrza prawie bez ustanku kłęby pary. Lwica nie czuła na razie zmęczenia, lubiła dużo podróżować, więc jej kondycja była w dość dobrym stanie. Co jakiś czas oglądała się za towarzyszem, aby upewnić się, że nigdzie się nie zawieruszył. Chciała poruszyć jakiś temat, ale za bardzo nie wiedziała jaki, toteż w dalszym ciągu milczała.*
Offline
Chyba niedługo zbliżymy się do tej czapy śniegowej! *Chcąc przerwać wydłużającą się ciszę rzucił pierwszym tematem jaki przyszedł mu do głowy. Nieznacznie przyspieszył, by móc normalnie rozmawiać nie przekrzykując wiatru.* Jak myślisz, będzie z niej ładny widok, nie?
Offline
- Przekonamy się.
*Uśmiechnęła się serdecznie, prąc dalej przed siebie. Wokoło robiło się odczuwalnie chłodniej.*
- Byłeś już tu kiedyś?
*Zagadnęła. Ogniki ciekawości żywo tańcowały w jej rozpromienionych oczach, które wciąż nie mogły nasycić się bogactwem tutejszych widoków.*
Offline
Kiedyś... ale nie aż tak wysoko, samemu lepiej tu nie iść. Jakby coś się stało, to jednak bezpieczniej jest.... Rany ale mrozi... Nie zimno Ci? *Spytał idąc... a właściwie to już wspinając się obok grafitowej lwicy.* Jak myślisz, zdążymy zobaczyć stąd zachód słońca?
Offline
- Kto by się przejmował zimnem?
*Spytała, uśmiechając się zawadiacko, wczepiając precyzyjnie pazury w twardą skałę i pnąc się w górę. Zimno stawało się coraz bardziej dokuczliwe, lecz Shadow wierzyła, że widok z samego czubka potężnego Kilimandżaro zrekompensuje im wszystkie przebyte trudy.*
- Jeśli się sprężymy, to na pewno.
*Mruknęła, zaczynając cicho dyszeć z wysiłku. Kłęby pary stawały się coraz bardziej intensywniejsze.*
- Ewentualnie możemy tu przenocować i zostać na następny dzień, wtedy zobaczymy i zachód, i bonusowo wschód słońca, choć nie wiem, czy byłby to komfortowy nocleg.
*Rzekła z wyraźnym powątpiewaniem w głosie. Do tak spartańskich warunków nie była nazbyt przyzwyczajona.*
Offline
Cóż... możemy zejść trochę niżej i tam przenocować... *Popatrzył niepewnie w górę* ewentualnie może trafimy tam na jakąś jaskinię w której byłoby w miarę komfortowo. *Rozmarzył się.* A co do zimna... chciałem Ci zaoferować swoją grzywę, jakbyś potrzebowała się rozgrzać. *Wspiął się jeszcze wyżej.* Chyba jesteśmy już blisko.
Offline
- Nie, dzięki, myślę, że wystarczy mi moje futro.
*Odpowiedziała, świadomie i bez żalu rezygnując z propozycji samca. Miała nadzieję, że jej słowa okażą się być prawdziwe i przez noc nie będą skazani na odgłos niekontrolowanego szczękania zębami. Lwica skrzywiła się mimowolnie na samą myśl. Spanie w zimnie to nic przyjemnego. Raz już miała okazję się o tym przekonać, ale to było dawno temu.*
- Poszukajmy tej jaskini, póki słońce jeszcze nie zaszło. Później zastanowimy się, co dalej.
*Odparła, faktycznie czując, że są już blisko szczytu.*
Offline
No cóż... W razie potrzeby oferta pozostaje aktualna .
A co do jaskini... mam nadzieję, że tu w ogóle jakaś jest... *Wspięli się w końcu na jakąś większą skalną półkę. Zaczął się rozglądać w poszukiwaniu jakiegoś schronienia.*
Offline
*Ona także zaczęła szukać czegoś, w czym można byłoby bez skrępowania spędzić noc. Najlepiej, by była to jakaś większa grota, żeby nie musieli leżeć na sobie wzajemnie, by się w niej pomieścić. Poszukiwania szły jak na razie mozolnie, bez większych efektów, co nie budziło zadowolenia lwicy.*
- Znalazłeś coś może?
*Zapytała z nutką nadziei w głosie.*
Offline
*Pomijając stojącą kilkanaście metrów od niego smolisto-czarną lwicę widział wyłącznie śnieg i lód.* Hmmm, a może gdyby... *Zaczął odgarniać łapami śnieg na zboczu góry.*
Offline
*Lwica uznała poczynania samca za dobrą koncepcję i bezzwłocznie przyłączyła się do kopania. Śnieg był zimny i mroził ją w łapy przy każdym jej kontakcie z nim, ale Shadow nie poddawała się. Uparcie trwała przy swojej czynności. W głębi serca czuła, że to, co teraz robią ma sens i na pewno uda im się w końcu wygrzebać jakieś suche lokum na jedną noc.*
Offline
*Kopał i kopał... grzebał w śniegu i grzebał... mało sobie łap nie poodmrażał...* Shaaaaaaad, co jest duże i puste?
Offline
- Czarna dziura w moim sercu.
*Odpowiedziała, zdawać by się mogło, w dość żartobliwym tonie. Na zewnątrz temperatura robiła się coraz mniej łaskawa, chciała jak najszybciej znaleźć się w jakimś suchym, ciepłym miejscu.*
Offline