Nie jesteś zalogowany na forum.
To w którą stronę idziemy?
Offline
*wzuszyła ramionami* Z dala od samego Kilimandżaro. Smok wciąż tam może być. *ruszyła truchtem*
Offline
Mieliśmy iść zdobyć Kilimandżaro jak przestanie padać i się wyśpicie. Możemy iść z przeciwnej strony góry
Offline
Ja jestem za Tylko trzeba się przygotować... czyli zdrzemnąć się i zregenerować siły... *Zwinął się w kłębek dookoła jednej z łap Kory (trzymając ją ) i zasnął.* //xd //
Offline
//Dobra.. ostatnio nie wychodzi nam współgranie w pisaniu , zauważyliście. Ja biegłam właśnie. xD Trudno, cofnę to. //
No świetnie, jestem przytulanką! Czy może moja łapa..
Offline
//Jeny... muszę chyba uważniej czytać poprzednie posty... //
*Cicho przez sen pomrukiwał trzymając jej łapę... w międzyczasie deszcz powoli przestawał padać...*
Offline
*słońce wyszło zza chmur i rozjaśniło dżunglę. Mokre liście skrzyły się teraz, a pojedyncze promyki wdarły się do kryjówki. Zapomniała na chwilę o uwięzionej łapie i przyjrzała się blaskowi*
Offline
*Światło padające na jego zamknięte powieki zaczęło go drażnić... więc się obudził* Roaaaaarrr... *Ziewnął rycząc.*
Offline
*potrząsnęła łbem* Uważaj jak ryczysz, śpiąca królewno. *zaśmiała się*
Offline
*Zobaczył, że ziewając o mało nie zjadł ogona Kory* Ups... erm... to jak, wspinamy się, jak radziła Kiara?
Offline
Ano, chętnie. Ale to dopiero gdy puścisz moją łapę. *odparła spokojnie*
Offline
*Po chwili puścił jej łapę* Proszę...
Offline
Dziękuję. *odparła i wstała przeciągając się* To co idziemy? *uśmiechnęła się*
Offline
No jasne *Stanął tuż obok niej.*
Offline
No to chodźmy. *wyskoczyła z kryjówki wielkimi susami pokonując kolejne odległości*
Offline
*Pędzi za nią* Ciekawe, czy coś ciekawego się znowu wydarzy
Offline
Znając nasze szczęście to tak. *przeskakuje przez kłodę*
Offline
*Dalej za nią biegnie... już po chwili się wspinają* Ciekawe tylko co...
Offline
Hmm.. *zatrzymała się w zamyśleniu* Może lepiej o tym nie mówić? Bo znając ironię losu zaraz coś się stanie.
Offline
Tak stanie się, że ziejący ogniem jaszczur będzie miał z was drugie danie... - Inteligentni inaczej... NIE Z TEJ STRONY GÓRY! Musimy ją obejść aby nie wpakować się na jaskinię. Podobno z drugiej strony można znaleźć gorące źródła.... hmm może to znaczy że wulkan nie wygasł...?
Offline
Z powodu długiego braku aktywności w tym temacie - następuje jego reset. W tej chwili w temacie nie znajduje się nikt.
Przypominam opis tematu:
Bodaj najbardziej znana góra w Afryce. Jedyny Afrykański lądolód się znajduje na jej szczycie.
Ostatnio edytowany przez Nit (2013-10-08 18:34)
Offline
Nie cierpię pogrzebów.... *Ciut pomstował pod nosem.* Sam nie wiem czy gorsze są te na których żegnam bliskich których mi będzie brakować, czy te na których nie wiem nawet jak ma na imię denat... Mniejsza już jesteśmy na miejscu. *Rzekł rozchmurzywszy się na widok zapierającej dech góry.*
Offline
*Z początku nie odezwała się, zauroczona słusznych rozmiarów szczytem. W myślach przyznała, że widok ten zrobił na niej piorunujące wrażenie, ale co ważniejsze - nie było tutaj żywego ducha. Taki układ bardzo pasował lwicy. Im mniej wścibskich par oczu wokoło, tym lepiej. Shadow nigdy nie przepadała za nadmiernym tłumem, dlatego co jakiś czas opuszczała stado, by spędzić te chwile na samotnych, dalekich wędrówkach i móc cieszyć się tylko swoim towarzystwem.*
- Bardzo urokliwe miejsce.
*Zawyrokowała, rozglądając się z zainteresowaniem dookoła.*
Offline
I jaka tu cisza, spokój... *Rzekł cichnąc. Rozejrzał się trochę po okolicy. Widać było piękną górę i piękną lwicę, czy mógłby to być dla Iba piękniejszy widok?*
Powiedz Shad... co ostatnio porabiałaś?
Offline
- Wiesz, chodziło się tu i tam.
*Odparła ogólnikowo, uśmiechając się przy tym niewinnie. Szczerze mówiąc, nie wiedziała za bardzo, co ma mu odpowiedzieć. Mimo ogromu sympatii jaką darzyła samca, jego obecność odrobinę ją peszyła i wprawiała w lekkie zdenerwowanie, które oczywiście starannie ukrywała, a przynajmniej się starała.*
- A Ty znalazłeś sobie jakieś ciekawe zajęcie?
Offline
* Shan zobaczyła ogromną górę i przez chwilę wpatrywała się w nią*
- To gdzie idziemy?
Offline
Chodziłem tu i tam. Jakoś niczym konkretnym się nie zajmowałem... *Również odpowiedział dość ogólnikowo. Uśmiechając się usiadł.... po czym usłyszał pytanie Shantee.* Nie wiem, ja to tu przyszedłem.
Offline
- Hmm, a mnie się obiło o uszy zupełnie co innego.
*Odparła zagadkowo, a na jej pysku zajaśniał chytry uśmiech. Lwica zrobiła kilka kroków naprzód, wpatrując się w czarujący, malowniczy krajobraz. Zimne powietrze drażniło nieco jej nozdrza, ale nie przejmowała się tym w tej chwili. Przymknęła oczy, uniosła nieco łeb ku górze i uśmiechając się, delektowała się tym momentem.*
Offline
A cóż takiego Ci się obiło o uszy? I powiedz... bolało gdy Cię to trafiło w uszy? *Zapytał z pełną powagą głosem pełnym troski... xD*
Offline
- Że w czasie swojego całego pobytu w stadzie, a mojej długiej nieobecności, całkiem ładnie się bawiłeś.
*Spojrzała na niego, szczerząc szeroko zęby w zadziornym uśmiechu. W jej dużych, zielonych oczach radośnie grały wesołe iskierki. Lwica była niezwykle zainteresowana tym, jak zareaguje na te słowa jej towarzysz. Z zaskakującą pewnością siebie wskoczyła na jedną z wystających skał i zasiadła na niej dumnie, pochylając się nieco w stronę Ibilisa. Kamień był szorstki i odczuwalnie zimny, jednak Shadow, nie zrażając się brakiem komfortu, nie zeskoczyła z niego. Stale monitorowała oblicze pokaźnych rozmiarów samca, z uwagą doszukując się w nim jakichkolwiek zmian, choćby nawet najmniejszych drgań mięśni. Tak więc Shadow patrzyła się na niego jak sęp w gnat, aż w ostatniej chwili postanowiła dodać od siebie coś jeszcze.*
- Ale, co ciekawsze, miałeś interesujące towarzystwo, a do tego podobno całkiem niebrzydkie.
Offline